Patrolowanie linii przez służby mundurowe, nowoczesne rozwiązania techniczne i wzmożona czujność pracowników kolei oraz pasażerów – to najważniejsze elementy układanki zapewniającej bezpieczeństwo pasażerom kolei – uważa prezes Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu Paweł Rydzyński. Ekspert przekonuje, by wobec rosyjskiej dywersji nie wpadać w panikę i ufać polskim służbom państwowym.
Nasz rozmówca podkreśla, że bezpieczeństwo na kolei to splot naczyń połączonych, z których żadnego nie należy rozpatrywać oddzielnie od pozostałych. – Z jednej strony mamy technologię: drony, kamery, wszystkie działania związane z cyberbezpieczeństwem, nowatorskie detektory do wykrywania materiałów wybuchowych, które
PKP SA testują w ramach eksperymentalnego projektu unijnego. I tak dalej… Z drugiej strony mamy czynnik ludzki – i on jest niejednokrotnie najważniejszy. W końcu
tragedii pod Garwolinem zapobiegły przede wszystkim czujne oczy pracowników kolei – przypomina prezes Stowarzyszenia.
Bezpieczeństwo ważniejsze od prędkości
Eksperci są zgodni co do tego, że rosyjskie zagrożenie będzie narastać. Nie jest wykluczone, że w pewnym momencie zarządca infrastruktury stanie wobec konieczności wyboru między bezpieczeństwem przewozów a ich sprawnością i przepustowością linii. – Jeśli niebezpieczne sytuacje będą się powtarzać, to mogą zdarzać się również sytuacje wprowadzania w dużej skali jazdy na widoczność, czyli z bardzo ograniczoną prędkością, zwłaszcza na trasach o szczególnym znaczeniu strategicznym – uważa Rydzyński.
Na razie jednak tak drastyczne środki nie są konieczne. – Dość skutecznym środkiem wzrostu bezpieczeństwa jest, paradoksalnie, siła. To trochę casus znany z meczów podwyższonego ryzyka. Jakkolwiek oczywiście trudno stawiać znak równości między stadionowymi chuliganami i terrorystami, to jednak zauważalna obecność służb mundurowych w przestrzeni publicznej oczywiście nie niweluje ryzyka w 100%, ale do pewnego stopnia je ogranicza – wskazuje nasz rozmówca. Na łamach naszych portali pisaliśmy już
o ogłoszonej przez rząd Operacji Horyzont, mającej polegać między innymi na wspólnym patrolowaniu terenów kolejowych przez Straż Ochrony Kolei oraz wojsko (w akcji może wziąć udział nawet 10 tysięcy żołnierzy). Udziałem w pilnowaniu infrastruktury transportowej mocno chwali się też w ostatnich dniach policja.
– Ale przede wszystkim pamiętajmy o rozsądku. Najgorsza w tym momencie byłaby panika i przeświadczenie, że pasażerowie blisko 7 tys. pociągów wyjeżdżających każdego dnia na polskie tory są krytycznie zagrożeni. Wierzę, że służby nas chronią i pasażerowie są bezpieczni – zaznacza prezes SET.
Najmocniejsza ochrona dla najbardziej wrażliwych elementów
W kontekście rosyjskiej dywersji i ostatnich zatrzymań osób podejrzanych o sabotaż Rydzyński ocenia
wprowadzenie trzeciego stopnia alarmowego CHARLIE jako krok adekwatny. – To sygnał, że państwo podnosi gotowość służb, zwiększa monitoring i zakres kontroli na obiektach infrastruktury krytycznej. Ale samo podniesienie stopnia alarmowego to jedynie ramy, które trzeba wypełnić konkretną treścią – zastrzega.
Rząd i służby muszą, jego zdaniem, skoncentrować się na dwóch obszarach: cyberbezpieczeństwie i ochronie fizycznej infrastruktury liniowej. – Kolej to tysiące kilometrów torów i obiektów inżynieryjnych, które są trudniejsze do zabezpieczenia niż pojedyncze obiekty, takie jak np. stacje. Rosyjska dywersja, zarówno ta cyfrowa, jak i z wykorzystaniem sabotażystów, uderza przede wszystkim w te słabsze elementy – zwraca uwagę ekspert.
Społeczeństwo musi się zaangażować
Niedawno pisaliśmy również o postulatach
rozbudowy i doposażenia Straży Ochrony Kolei. Pojawiają się opinie o konieczności głębszego zreorganizowania tej formacji poprzez wydzielenie SOK ze struktur PKP PLK. W ocenie prezesa SET nie jest to jednak najistotniejsze. – Znacznie ważniejsze niż reorganizacja instytucjonalna jest budowanie realnych kompetencji i zwiększenie efektywności działania poprzez inwestowanie w zasoby kadrowe i sprzęt, a także zacieśnianie współpracy z policją i ABW – wskazuje.
Walka z dywersją na kolei jest od lat częścią wysiłku wojennego Ukrainy. W jakich obszarach warto czerpać z doświadczeń sąsiada i sojusznika? – Pierwszy – to błyskawiczna komunikacja i reagowanie. Ukraińska kolej opracowała bardzo sprawne procedury reagowania po wykryciu zagrożenia. Po drugie – zaangażowanie społeczne. W Ukrainie dobrze działa model obywatelski, czyli zgłaszanie przez mieszkańców nietypowych sytuacji na sieci kolejowej – odpowiada Rydzyński. Jak dodaje – nie wiadomo jednak, czy polski model „społeczeństwa obywatelskiego” okaże się pod tym względem wystarczająco skuteczny.